Jestem tak okropnie przeziębiona, jak mi się od grudnia nie zdarzyło. Przyczyny, jak mniemam, są dwie: zmokłam do nitki wracając z pracy, a także stale wybiegałam od kuchni do ogrodu, a to po dynię, a to po parę jabłek... w efekcie kicham, prycham, wzbudzam obrzydzenie w kotach i prokuruję hałdy chusteczek. Jak to dobrze, że takie miłe duże kartony z miękkimi chusteczkami produkuje Rossmann!
W każdym razie chciałabym Was zaprosić dziś na przegląd spiżarni :) Chciałabym również bardzo dowiedzieć się, co u Was się przetwarza i pakuje do słojów, flaszek i zamrażarek! Mam bowiem nadzieję, że zwyczaj ten jest powszechnie kultywowany i że domowe receptury na smakołyki nadal żyją :)
Poniżej poglądowe spojrzenie na mój piwniczny regalik.
Piwnica jest bardzo brzydka, ale - jest i chwała jej. Dzięki niej mogę zmieścić pełno chutneya z jabłek, mocno pikantnego; mam miejsce na powidła śliwkowe i porzeczkową konfiturę, na paprykę marynowaną i paprykowe leczo. I przepyszne maliny z antonówkami, dżem, który rozświetli nam zimowe śniadania!
W tej spiżarni nie ma natomiast... ogórków kiszonych. Wiem, ze to przetworowa podstawa, świętość i w ogóle, ale nie mam źródła dobrych, niepestycydowanych i nienawożonych ogórków. A od czasu, gdy małosolne wybrały się samowolnie ze swego słoja na zwiedzanie kuchni; odkąd cała partia ogórasów skisła zamiast się zakisić - po prostu ich nie robię. I podbieram Mamom :)
Przepisy gromadzę z różnych źródeł: leczo i keczup cukiniowy z Jadłonomii; jabłeczny chutney z przepisu w najnowszej Werandzie Country; powidła - z tradycji ogólnokrajowej :) Kiedyś więcej wymyślałam, łączyłam smaki. Teraz cieszę się po prostu robieniem tego, co lubię. I tylko żałuję, że nie usmażyłam w tym roku konfitur wiśniowych wedle recepty mojej Babki Anny - jakoś tak skoncentrowałam się na jedzeniu wiśni i nie wyszło :) Ale jest jeszcze troszkę miejsca na regale, pewnie zrobię jakąś marynowaną czerwoną kapustę, bo ją szalenie lubię :)
I co, podzielicie się ze mną przepisami - do wykorzystania na przyszły rok?
Aha - buła i spóła też są :) Kanelbullar czyli bułeczki cynamonowe, mocno maślane, to mój ulubiony wypiek drożdżowy. Mniam, zobaczcie, jak ładnie sobie rosły!